poniedziałek, 12 października 2015

Dzień po dniu.

   Jest tego tyle, że nie wiem od czego zacząć. Chciałabym napisać o ogromnej zmianie w życiu Krzysia, bo z żłobkowicza z dnia na dzień stał się przedszkolakiem. Muszę też przecież wspomnieć o bliźniakach, bo jakby trudno o nich nie pisać. Chciałam też wspomnieć o naszym urlopie, o tym, że czeka Nas dużo zmian i jak się do nich szykujemy. Dużo tego, więc z góry przepraszam za ilość tekstu ;).


W sierpniu tak Nam się poukładało wszystko, że Krzyś miał miesiąc przerwy w chodzeniu do żłobka. Był to początek ciąży, trudny dla mnie, bo z braku energii i temperatur blisko 40 stopni na dworze, najchętniej przesypiałabym większość dnia. Z dwulatkiem przy nodze, jakby to powiedzieć, raczej jest to niemożliwe... Całe szczęście nadszedł wrzesień, ochłodzenie, powrót do żłobka, choć bałam się bardzo, jak po tak długiej przerwie zniesie to Krzyś. Oczywiście nie obyło się bez łez. Jego i moich. Hormony dały o sobie znać... Lecz po tygodniu dostaliśmy od dyrekcji propozycję, o której myśleliśmy dopiero w kategoriach "styczeń-luty". Krzyś dostał możliwość przejścia z żłobka do przedszkola, mamy to szczęście, że jest to jedna i ta sama placówka. Opiekunki twierdziły, że dla Krzysia to dobry czas na taką zmianę, że sobie poradzi i, że w żłobku niepotrzebnie się "zatrzyma". Przewrażliwiona mamusia miała z kolei wątpliwości czy Krzyś jako najmłodszy w grupie nie będzie zbyt od niej odstawał... Finalnie, zdecydowaliśmy się jednak na przedszkole. Nie było już tak naprawdę żadnych racjonalnych argumentów za tym, aby Krzysiu został w żłobku. 
No i po raz kolejny Nasz syn zaskoczył mnie tak bardzo swoją dojrzałością i otwartością na możliwość rozwoju, że aż głupio mi było, że w pewnym momencie w Niego zwątpiłam.
Z ręką na sercu mogę już powiedzieć, że żłobek, a przedszkole to niebo, a ziemia. W przedszkolu czas jest tak świetnie zorganizowany, że jestem codziennie pewna na 100 %, że odbiorę syna pozytywnie naładowanego. Nigdy tak szybko się chyba nie rozwijał, gada jak nakręcony, nie ma już wpadek toaletowych, a i obcowanie z rówieśnikami stało się dla Niego łatwiejsze. Nic tylko się cieszyć :)

Gdzieś obok tego całego przedszkolnego zamieszania, które rzecz jasna było na pierwszym planie, rosną sobie kolejne dwa osobniki. Rosną sobie, czasami już dają o sobie znać. To już 16 tydzień. Jesteśmy po badaniach prenatalnych. Ten ciążowy czas przelatuje mi gdzieś między palcami i zaczynam już się pomalutku stresować czy ze wszystkim zdążymy. Wiem, że jeszcze ogromnie dużo czasu, ale mam wrażenie, że tempo jest na tyle szybkie, że możemy czasami coś przegapić. A czeka Nas remont, przeorganizowanie przestrzeni. Poród (odpukać), może się przecież zacząć wcześniej. 
Ale te czarne wizje staram się przysłaniać bardziej przyjemnymi, zaczęłam już poważnie rozglądać się za chustą do noszenia, usilnie staramy się dojść z Maciejem do kompromisu w sprawie imion, dużo odpoczywam i korzystam z tych jeszcze w miarę wolnych chwil...

Na koniec września mieliśmy to szczęście, że mogliśmy jeszcze zaliczyć wspólny urlop. Nie były to żadne zagraniczne plaże, ale niczego Nam nie brakowało. Załapaliśmy się na ostatnie chwile pięknej pogody i spacerów nie było końca. Co prawda był to dla Nas trudny czas ze względu na zachowanie Krzysia. Bił Nas, krzyczał, złościł i wszystko chciał uzyskać siłą, ale mam wrażenie, że pomału żegnamy ten etap. Boję się, że kiedy na świecie będzie już jego rodzeństwo, faza "złości" może powrócić, ale chyba nic oprócz spokoju i cierpliwości nie może tu pomóc. 
W ogóle mam wrażenie, że czas, kiedy na świat przyjdą bliźniaki, najtrudniejszy będzie właśnie dla Krzysia. Boję się, że w nadmiarze obowiązków popełnimy jakiś błąd i poczuje się odrzucony. Jednak trójka dzieci to nie to samo co jedno...









Co niektórzy z Was na pewno mieli do czynienia z pojawieniem się kolejnych pociech na świecie? Jak przyjęli je pierworodni/e? Macie jakieś rady? Co robić? A czego na pewno nie? Wszelkie doświadczenie mile widziane ;)



Pozdrawiam,
Natalia :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny i komentarz, każdy niezmiernie mnie cieszy :).