czwartek, 3 września 2015

Instynkt.







   Czekałam na kolejne USG, nie wiem czy każda przyszła mama bliźniąt tak ma, ale ja strasznie się bałam, że na wizycie dowiem się, że któregoś już nie ma... To już 11 tydzień, ale przecież nigdy nie można być pewnym wszystkiego.

Myślę pozytywnie, nakręcam się samymi dobrymi myślami. Czytam dużo o naturalnych rozwiązaniach zarówno jeśli chodzi o poród jak i karmienie. Wiem, jestem świadoma, że bliźniaki to zupełnie inna bajka, ale nie byłabym sobą gdybym już teraz, już na starcie zrezygnowała z tego co najlepsze dla dzieci. Momentami czuję się z tymi moimi poglądami jak kosmitka. Chyba najtrudniej jest mi uargumentować moje wybory.




   Długo zanim zaszłam w drugą ciąże marzyłam o porodzie domowym, czytałam, łapałam wszystkie za, im więcej wiedziałam, tym mniej miałam wątpliwości. Jedynym argumentem na "nie" były pieniądze. Poród w domu to nie tania sprawa. Niesie za sobą wiele dobrego, ale niestety nie każdy może sobie na niego pozwolić. Finalnie sprawa kasy dałaby się ogarnąć, ale kiedy już wszystko obgadaliśmy na ekranie USG zobaczyłam dwójkę... To stawia sprawę w zupełnie innym świetle. Wyklucza mnie z porodu domowego. Niestety w Polsce ciąża bliźniacza nadal jest uważana za ciąże wysokiego ryzyka, to samo tyczy się porodu. Na światło dzienne wychodzą tylko te mrożące krew w żyłach historie o porodach bliźniaczych, z mediów dowiadujemy się o sytuacjach najgorszych i to niesie za sobą strach. A lekarze, ginekolodzy- położnicy nie próbują nawet walczyć z tym czarnym PR... Bo cc to rozwiązanie szybsze, pozornie niosące za sobą mniej komplikacji, niestety jest to tylko pozór. Patrząc długofalowo cc bez wskazań lekarskich niesie za sobą wiele złego. A dziś, czytając najnowsze artykuły o wskazaniach do cc nie ma mowy o bliźniakach prawidłowo ułożonych. I to nie tak, że nie biorę innych rozwiązań pod uwagę, bo biorę, ale nie chcę być z góry skazana na to co najwygodniejsze dla lekarzy...

I dobrze, że się wyżaliłam, bo dusiło mnie to strasznie. Wiem, że jeszcze długa droga przede mną i wiele przeciwności, ale jestem pewna, że myślę dobrze, a moje myślenie jest poparte najnowszą wiedzą. 








Mam dużo pozytywnych doświadczeń z Krzysiem i choć wiem, że każde dziecko jest inne, każda ciąża jest inna, to chciałabym postępować w ten sam sposób co za pierwszym razem, ale ze zdwojoną siłą. Przyznam, że jestem tak pozytywnie nakręcona, że wiem, że będzie ok, lecz są dwie sprawy, które spędzają mi sen z powiek- poród i kp. 
Za dużo już wiem, żeby pójść po najmniejszej linii oporu, aczkolwiek będzie mnie to kosztowało wiele wysiłku. 




Na pewno nie jestem w stanie wyobrazić sobie choć w 10% co czeka Nas po przyjściu na świat bliźniaków, ale wiem już, że to tylko etap. Ten ciężki czas to chwila, o której zapomina się, kiedy ona mija. Potem jest już tylko lepiej, łatwiej, piękniej. 
Dużo zmian przed Nami, musimy przeorganizować Naszą przestrzeń, trochę manewrować etatami, zaangażować na pewno więcej osób w pomoc, ale cóż to by było za życie, które nie przynosi zmian? Każda sytuacja ma swój sens, ukryty bo ukryty, ale ma i prędzej czy później dochodzimy do tego jaki. 








Przed Nami jeszcze urlop, chciałabym odetchnąć w tym czasie, przestać się zastanawiać, po prostu odpocząć i naładować baterie, bo wiem, że im dalej tym będzie trudniej. Już za rok, urlop nie będzie błogim lenistwem. I chyba błogie lenistwo mogę sobie odpuścić na jakieś kolejne 3 lata... ;)


A co Wy myślicie? Macie w swoich kręgach osoby z podobnymi doświadczeniami? Może nie warto się nakręcać i wystarczy tylko poczekać na rozwój sytuacji? Coś instynktownie mi podpowiada, że będzie ok, że natura wie jak to wszystko poukładać, ale czy w obecnych czasach mogę sobie pozwolić na takie myślenie?


Pozdrawiam,
Natalia :)

1 komentarz:

  1. Jestem zatem świrem :D Wszystko rozumiem i jestem na tak dla Twojego podejścia! ♡ życzę Ci wszystkiego najnaturalniejszego i niosącego ze sobą ogrom satysfakcji. Natalka, to się musi udać! :*

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz, każdy niezmiernie mnie cieszy :).