poniedziałek, 15 grudnia 2014

Wigilia- love it or hate it? ;)

   Na fanpejdżu pytając jaki temat byłby przez Was preferowany w najbliższej przyszłości dostałam odpowiedź od jednej z czytelniczek, że temat kulinarny. A ściślej temat potraw wigilijnych. I choć żadnym autorytetem w tej kwestii nie jestem, bo Wigilię szykowałam raz i to z ogromną pomocą mamy, teściowej i reszty rodziny, to zdradzę Wam parę przepisów, z których w tym roku będziemy korzystać. Sprawdzone w zeszłym, więc z czystym sumieniem mogę je polecić :).


   W tym roku na Wigilię jedziemy do Macieja cioci, więc w kuchni nie spędzimy pewnie zbyt wiele czasu, a na pewno mniej niż sama ciocia :). Zdecydowaliśmy się więc tylko na kilka potraw, które lubimy i potrafimy zrobić- eksperymenty w kuchni na święta to temat nie dla mnie. Stresuję się zawsze czy się uda, czy wyjdzie, czy będzie smakować, czy starczy? A w święta chcę się cieszyć świętami, a nie myśleć czy moja ryba po grecku smakuje wszystkim, czy może też degustatorzy robią dobrą minę do złej gry? :)

Ja uwielbiam piec, Maciej raczej gotować konkrety, zresztą chyba mam ogromne szczęście, że mąż mój lubi być w kuchni i zawsze mogę liczyć na jego pomoc w tym temacie. Co innego sprzątanie... no, ale nie można mieć wszystkiego ;).
W każdym razie ja będę raczej angażowała się bardziej w wypieki. Na pewno na Naszym świątecznym stole zagości makowiec, taki zawijany. Tak, wiem, może Was przerażać właśnie to zwijanie, ale przepis jest tak jasny, że z odrobiną dobrych chęci nie powinno być problemu. A korzystam z przepisu o, tego --> Makowiec zawijany. W tym przepisie mamy również podaną recepturę na masę makową do makowca. W zeszłym roku korzystałam z niej i szczerze polecam! Pyszna! :)
Makowce będę piekła dzień przed Wigilią, ale wiele osób piecze je wcześniej, a potem zamraża. Myślę, że nie mając zbyt wiele czasu przed samą Wigilią to rozwiązanie również się sprawdzi. (Makowce mrozimy niepolukrowane, lukrujemy dopiero po rozmrożeniu).

Kolejny słodki wypiek to Ciasteczka Imbirowe. Nie jesteśmy amatorami pierników, ale ciasteczek owszem ;). Więc takie korzenne ciastka cieszą się w Naszym domu powodzeniem, a że są dziecinnie proste to tym bardziej je lubimy. W zeszłym roku upiekłam jedną porcję 2 dni przed świętami, ale do świąt nie doczekały i na szybko trzeba było piec drugą porcję. W tym roku od razu zrobię dwie... A może nawet trzy? ;). Ciasteczka po upieczeniu są dosyć chrupiące, ale już na drugi dzień miękną. Są bardzo aromatyczne, ale ja mimo wszystko dodaje do ciasta więcej suszonego imbiru niż jest podane w przepisie. Polecam! :)

Będę również piekła małe paszteciki z kapustą i grzybami. Tzw. Kapuśniaczki. Ciasto drożdżowe, z którego są zrobione jest pachnące, mięciutkie, a kapuśniaczki przechowywane w lodówce pozostają świeże przez całe święta. Niech Was nie przeraża ciasto drożdżowe, jeśli wczytamy się dokładnie w przepis sukces murowany! W przepisie jest również podana receptura na samo nadzienie, które smakuje wyśmienicie! Nadają się idealnie jako dodatek do barszczu! 
A jeśli chodzi o to jak bez problemów poradzić sobie z drożdżowym ciastem to TEN i TEN wpis powinien Wam w tym pomóc.


W planach były również pierogi, tradycyjnie z kapustą i grzybami, ale po namysłach stwierdziliśmy, że z pierogów zrezygnujemy na rzecz krokietów. Również z kapustą i grzybami. Naleśniki smażę z TEGO przepisu, są mięciutkie, cienkie, dają się zwijać.
W pierwszym dniu smażymy naleśniki i szykujemy kapustę z grzybami, a na drugi dzień zawijamy krokiety, panierujemy w jajku i bułce i smażymy. Następnie układamy krokiety do naczynia żaroodpornego i odgrzewamy przykryte w piekarniku. Nadzienie można uszykować w podobny sposób jak to do kapuśniaczków, tylko większą ilość.

Obowiązkowo szykujemy również śledzie w occie. My lubimy śledzie w całości, takie bez głowy, tzw. zielone. Na 2,5 kg tych śledzi używamy 8 dużych cebul, kroimy je w krążki i wkładamy do garnka, zalewamy je miksturą wody z octem i gotujemy. Zalewa to proporcje 3:1, tzn na 3 szklanki wody wlewamy 1 szklankę octu, dodajemy 3 łyżki cukru i 1 łyżkę soli, wrzucamy również parę ziaren ziela angielskiego i parę listków laurowych i gotujemy jakieś 15 minut. Na 2,5 kg śledzi będziemy pewnie potrzebować dwóch takich porcji zalewy, a może i trzech, zobaczymy w praktyce. Śledzie już po trzech dniach w zalewie są gotowe :).



Sami widzicie, że nie ma tego zbyt wiele. W sumie nawet nie ma potrzeby, żebyśmy szykowali coś jeszcze, ponieważ całe święta spędzamy poza domem. A gotować po to, żeby potem to wyrzucić mija się z celem. Mam nadzieję, że może skorzystacie z któregoś z przepisów, a jeśli coś będzie dla Was niejasne śmiało piszcie, postaram się pomóc. :)

A jak pichcenie wygląda u Was? Szykujecie wszystkie z 12 potraw? Czy też tylko te ulubione? A może nie robicie nic, bo np. nie lubicie gotować? Podzielcie się doświadczeniami :)


Pozdrawiam,
Natalia :)

1 komentarz:

Dziękuję za odwiedziny i komentarz, każdy niezmiernie mnie cieszy :).