poniedziałek, 17 listopada 2014

Projekt Pamiętnik 6.11-16.11.14

   
   Lubię listopad. Zawsze lubiłam ten miesiąc, może dlatego, że w listopadzie mam urodziny? Tak, z pewnością dlatego ;).
No więc za Nami moje urodziny (prezenty! ;)), długie jesienne wieczory, rodzinne spotkania, udane łupy z Biedronki, eksperymenty kuchenne, ale także ważne decyzje jeśli chodzi o Naszą przyszłość. Tą najbliższą, ale też tą trochę dalszą. Mama będzie musiała wrócić do pracy, a synek będzie musiał odnaleźć się w żłobku, ale o tym kiedy indziej :). 
Czyli co? Zostaje mi jeszcze więcej czerpać z tych naszych wspólnych chwil, bo już nigdy pewnie nie będziemy tak bardzo razem jak przez te prawie już 1,5 roku...






Typowo jesienny outfit ;)

Tak sobie lubię w powietrzu pooglądać TV ;).

Kto wygra mecz?! ;)

Lubię naleśniki, ale godzina stania przy patelni po to tylko, żeby przy stole posiedzieć 5 minut... to nie dla mnie :)

Dobrze jest mieć konto na Instagramie :) Blogerki sprawnie, na bieżąco zdają relacje z dostępnych produktów w pobliskich sklepach ;). Pobiegłam i ja i się załapałam :D

A to jeden z prezentów, dopiero zaczęłam. Czytał ktoś???

Pierwsze zdjęcie moim nowiuteńkim sprzętem^^ Mąż zainwestował w moją blogerską przyszłość i sprawił mi aparat!!! Kocham Go! :) (Męża, nie aparat ;))

Chyba moje jedyne udane zdjęcie z ostatniej niedzieli.

Krzyś przeżywa od paru dni jakiś kryzys, nie pozwala się ani na minutę "odstawić" na podłogę. Tula jest moim wybawcą! :)

Najświeższy wypiek- mleczne bułeczki. Potrzebują jeszcze dopracowania, ale pożarliśmy wszystkie ;) A w tle domowej produkcji syropek z cebuli- Krzyśka dopadł pierwszy w życiu kaszel! 



   To by było na tyle. Jesienna szaro- bura aura nie skłania do fotografowania, ani nawet do wychodzenia, a w domu jak to w domu- za dużo się nie dzieje, więc i zdjęć nie ma czemu robić. Zresztą jak już wspomniałam Krzyś wymaga ostatnio o wiele większej uwagi, wkurza się kiedy za długo siedzę w kuchni itd ( jakby czuł, że niedługo czekają nas dłuższe rozstania), więc staram się, choć czasami mam serdecznie dosyć, spełniać jego zachcianki. Tulimy się ile wlezie, bawimy, czytamy, a przede wszystkim rozmawiamy, tzn ja mówię, a Krzyś słucha(?) i coś tam odpowiada pod nosem. 
Trenuję wciąż swoją cierpliwość i od dłuższego czasu zamiast zwykłego "nie wolno!" staram się tłumaczyć i spokojnie przekonywać, że to co robi nie jest odpowiednie. I wierzcie mi albo nie, ale efekt jest naprawdę mega, a na pewno lepszy niż przy właśnie zwykłym zakazie. No i odbywa się cała sytuacja bez histerii, a każda mama wie, że jest to bardzo cenne ;).  


A jak tam u Was? Jak spędzacie czas w te "prawdziwe" jesienne dni? Jesteście tu jeszcze? ;)



Pozdrawiam,
Natalia :)

4 komentarze:

  1. Czytamy, czytamy ;)
    Po pierwsze wszystkiego naaaaj ;)
    Po drugie - i my kisimy się w domu :/ Moje dziecko, które kocha dwór miłością wielką, po 10min.spacerowania jojczy, że chce do domuuuu. OMG! :D
    ------
    Yyyy, jakie naleśniki robisz, że zajmuje Ci to godzinę ;)?
    Nie wiem, czy jadłaś racuszki owsiane ;)? Polecam! Pyyyycha!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po prostu robię ich taką ilość, że stoję godzinę ;). My potrafimy zjeść :). A jeśli chodzi o temp na dworze to chcieliśmy dziś zaliczyć spacer, ale dałam radę tylko do sklepu i z powrotem, bo piz.. jak za Cara, a tu nawet jeszcze zera nie ma ;). Co to będzie później?! :)

      Usuń
    2. P.s. dziękuję bardzo za życzenia! :)

      Usuń
    3. Aaaa, rozumiem z tymi naleśnikami ;)
      W takim razie chcę Twoje geny, hahahaha :P

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz, każdy niezmiernie mnie cieszy :).