środa, 12 listopada 2014

Pozwalam rozpieszczać moje dziecko.

Pamiętam, jakby to było wczoraj.

 Jestem u dziadków, z pracy wraca moja babcia, z siatki wyjmuje wielką paczkę cukierków. Wszystkie dla mnie. No i dla dziadka ;). Nikt mi nie mówi: "Nie jedz tyle, bo nie zjesz obiadu/ zepsują Ci się zęby/ będzie bolał Cię brzuch". Wieczorem leżę z babcią w łóżku, oglądamy "Komisarza Rex'a" i jemy chipsy. Idziemy spać bez mycia zębów. 


I nie było ani razu sytuacji, kiedy nie chciałabym iść do babci, zostać u dziadków na noc, czy pojechać z dziadkiem na wieś. Nawet, kiedy miałam naście lat.  


Dziś sama jestem matką. Matką, która jeszcze paręnaście miesięcy temu nie miała pojęcia o wychowywaniu dzieci. Od kiedy na świat przyszedł Krzyś staram się być najlepszą mamą na świecie, choć nadal wiele mam sobie do zarzucenia.
Ale Krzyś oprócz mamy i taty ma również dziadków. Dziadków, którzy kochają Go tak bardzo jak my. I którzy zrobiliby dla Niego wszystko. 
Dziadkowie mają jednak taka swoją przypadłość, że rozpieszczają swoje wnuki. I chyba nie ma się co dziwić. W końcu, to takie prawie ich dzieci :).
Jednak w czasach, kiedy rodzice są bardzo świadomi, kiedy zewsząd docierają do nich nowinki na temat wychowywania dzieci, ich diety, itd., nie każda mama i nie każdy tata jest w stanie zaakceptować niektóre sytuacje z dziadkami i wnukami w rolach głównych.
Drażni kolejna kostka czekolady, kolejny wafelek, kolejne 30 minut bajki przed tv, czy kolejna plastikowa i grająca zabawka, którą dziecko wyprosiło.
Tak jest skonstruowany świat, że lata mijają, a każde pokolenie różni się od kolejnego i ludzie w różnym wieku wiedzą często zupełnie co innego o dzieciach i o metodach na ich wychowywanie.
I wydaje mi się, że nie jest naszym zadaniem wytykanie dziadkom ich błędów, a lepiej poświęcić więcej czasu na pracę nad sobą i nad tym czy my sprawdzamy się w roli rodziców.


Pewnie, kiedy babcia czy dziadek "przeginają" to warto z nimi o tym porozmawiać i poprosić, aby zmienili swoje zachowanie. Nie znam też każdej sytuacji, więc może łatwo mi pisać, ale myślę, że trzeba doceniać i to bardzo to, że nasze dzieci mogą mieć dziadków i spędzać z nimi czas.


Dzisiaj odwiedziła Nas moja mama i na wejściu Krzysiek dostał maślane ciastko. I to nic, że był jeszcze w piżamce, kruszył po całym domu, a za godzinę miał jeść obiad. I to nic, że ja pewnie bym tego nie zrobiła. Skoro mojej mamie, a babci Krzysia sprawiło to radość, to dlaczego raz na jakiś czas na to nie pozwolić? 


Bo przecież nie mogę odbierać swojemu dziecku takich wspaniałych wspomnień z dziadkami jakie mam ja ze swoimi... :)



Pozdrawiam
Natalia :)

4 komentarze:

  1. Rozpieszczanie nie jest złe ;) Byleby robić to z umiarem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie! We wszystkim trzeba mieć przecież umiar :)

      Usuń
    2. Babcia mojego dziecka umiaru zdecydowanie nie ma :| ;)

      Usuń
    3. No i tu zaczynają się "schody" ;)

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz, każdy niezmiernie mnie cieszy :).