czwartek, 23 października 2014

W co bawi się Krzyś?

   I dopadły nas te okropne jesienne, szare dni. Dni, w które nawet jeśli nie pada to temperatura nie zachęca do spacerów, a jeśli takowe mają miejsce, to są krótkie i raczej nie wyczerpują nadmiaru energii Krzyśka. Waszych dzieci pewnie też nie. 
I co to biedne dziecko ma robić cały dzień? Owszem, można włączyć bajeczkę, dać smartfona do zabawy lub innego tableta i problem z głowy, ale ja chciałabym jak najdłużej uniknąć tego typu rozrywek w repertuarze zabaw Syna. Póki ja decyduję to będzie bawił się kreatywnie, a przynajmniej będę się starać.


Nie ukrywam, że Krzyś należy do dzieci, które nie lubią bawić się same, potrzebują towarzystwa. Więc muszę nie raz nieźle się nagimnastykować, żeby wilk był syty i owca cała, tzn. żebym ja zrobiła wszystko co muszę w domu, a żeby Krzysiek nie zamęczył mnie swoim jęczeniem.

Napiszę Wam teraz o kilku naszych ulubionych zabawach, generalnie raczej nie są zbyt odkrywcze, ale może podsunę Wam pomysł na nowe u Was :).





Ulubiona i przynosząca najwięcej śmiechu Krzyśka to zwykła zabawa w układanie wieży. Do niedawna ja ustawiałam, a Krzyś rozwalał. Teraz ja siedzę i pomagam w razie potrzeby, a Krzyś układa sam kosteczkę po kosteczce i bach! :) Budujemy z klocków drewnianych, ale częściej mimo wszystko z kostek widocznych na zdjęciach, bo nie robią takiego hałasu w czasie upadku na podłogę :). Polecam! :)


Polecam Wam również kupić zwykłego bączka :). My swojego nabyliśmy w Pepco i Krzysiek jest w stanie parę minut się nim zająć ;).


Klocki- mamy Duplo i zwykłe drewniane i generalnie preferujemy drewniane. Z Duplo Krzyś sobie jeszcze nie do końca radzi. Lubi je rozkładać, ale złożyć już nie potrafi, zdarzy mu się przez przypadek co najwyżej :). No więc drewniane klocki wiodą prym i ćwiczymy dosyć często konstruowanie przeróżnych budowli. 
(Nie pozwalajcie siedzieć dzieciakom w ten sposób jaki widać na fotce powyżej, tzn z podwiniętymi nóżkami, nie jest to fizjologiczna pozycja i grozi koślawieniu kolan, ja nie zdążyłam poprawić Krzysia przed zrobieniem zdjęcia :)).




Lubimy z Krzysiem ćwiczyć pamięć, kojarzenie, a kto wie, może nawet nazwy w końcu przyswoi :). Bierzemy np. książeczkę o zwierzątkach i naszą farmę, pokazuję po kolei Synkowi zwierzęta w książce, a później proszę Go, aby pokazał mi to zwierzątko na farmie. To samo robimy z warzywami, itp.:)




To chyba lubi każde dziecko- wkładanie, przekładanie, dopasowywanie przeróżnych pudełek, pudełeczek. My dostaliśmy w prezencie zestaw kubeczków, który jest w stanie zająć Krzyśka na dobre 10- 15 minut, ale myślę, że zwykłe plastikowe miski, miseczki też zdadzą egzamin.


Bardzo lubimy aktualnie bawić się w pokazywanie części ciała na sobie nawzajem. Wiecie- "Gdzie jest nosek? Gdzie brzuszek? Gdzie włosy?" :) 

Nadal czytanie wszelkiego typu książek jest chyba zajęciem, które na najdłuższy czas zatrzyma Krzysia w miejscu. Aktualnie najbardziej lubi serie "na Czereśniowej" z wydawnictwa Dwie Siostry. 

Wszelkie małe autka, ciuchcie i inne pojazdy są również bardzo mile widziane, ale to chyba wynika z częstotliwości tych zabaw z Tatą. Krzysiek był już nawet na dworcu PKP i siedział w lokomotywie :). 

Łoś na biegunach z Ikei też cieszy się sympatią. Krzysiek tak energicznie buja się na nim, że przesuwa się do przodu :). 

Mamy również "na wyposażeniu" Farmę z Fisher Price i tak jak raczej nie lubię plastikowych i dużych zabawek, tak ta skradła moje serce. Syna do nie dawna pochłaniała na dobre 20-25 minut! :) <klik>

Są też zabawy, które w ogóle nie interesują Królewicza i jak na razie nie jestem w stanie nimi zająć Syna. Jest to np. rysowanie/kolorowanie. Krzyśka kredki, flamastry i inne tego typu w ogóle nie ruszają. 
Nie lubi także puzzli. Żadne jak na razie, ani większe, ani mniejsze nie zasłużyły na dłuższą uwagę :). 

A jak już nic nie zdaje egzaminu to po prostu kładziemy się razem na łóżku i się kulamy, tulimy, łaskoczemy i jesteśmy blisko, wtedy jest najwięcej śmiechu :).
 


To by było na tyle. Nic odkrywczego tu Wam nie pokazałam, ale myślę, że każda zabawa, nawet ta najprostsza, jeśli angażujemy się w nią równie mocno jak Nasze dziecko jest dla Niego rozwijająca. I wydaje mi się, że każdy moment poświęcony wspólnej zabawie przyniesie pozytywne efekty w przyszłości. 

A u Was jak to wygląda? W co najbardziej lubią, lubiły bawić się Wasze dzieci? Uczestniczycie w tych zabawach czy wolicie raczej obserwować z boku? Piszcie, podpowiadajcie! Każdy nowy pomysł na spędzenie nudnego popołudnia mile widziany :)


Pozdrawiam,
Natalia :)

7 komentarzy:

  1. Mimo, że moje dziecko ma 2 lata i da sobie wytłumaczyć, że teraz nie mogę się z nią pobawić, bo jestem czymś zajęta, to i tak gdy tylko widzi,że przestałam już 'TO' robić, to pyta, czy do niej przyjdę i czy się z nią pobawię ;) Lubi towarzystwo ;)
    Pomysły na zabawy - zależy ile jesteś w stanie znieść :D
    Rok temu, zimą (czyli Zu była w wieku Krzyśka ;)) lubiła bawić się kaszą, fasolą i makaronem. Przesypywała z miseczek, kubeczków itd.
    Lubiła też bawić się wodą ;) Przelewała wodę jak wyżej ;)
    Do miski z wodą wrzucałam jej kamienie (średniej wielkości) i łowiła je sitkiem kuchennym ;)
    Zabawy, które wymagają mniej sprzątania:
    - dmuchanie pióra (kupiłam za 5 zł całe opakowanie piór i świetnie się bawiła podczas dmuchania), albo robiłam też z papieru ślimaka i go dmuchałyśmy na podłodze ślimaka, a on się przesuwał, co córkę bardzo cieszyło ;) (wycięłam pasek papieru, zwinęłam go i dorywałam oczy i ślimak gotowy :D)
    - segregowanie skarpet :D - dawałam jej wszystkie skarpety i ona na oddzielne 'kupki' segregowała swoje, moje i męża
    - robiłyśmy węża z rolek po papierze. Przecinałam rolkę na mniejsze kawałki i nawlekałyśmy na sznurek. To samo robiłyśmy ze słomkami (ale tymi grubszymi)
    - wieża z klocków,ale z tego samego koloru. Wiadomo,że do rozpoznawania i nazywania kolorów miała wówczas czas,ale wskazywanie takich samych kolorów już ćwiczyłyśmy w formie zabawy ;)
    -robienie wieży dużej/małej
    - zabawa w śnieg :D Darłyśmy papier toaletowy na szal/pieluchę tetrową i podrzucałyśmy te skrawki papieru (coś jak z chustą klanzy). A później w formie zabawy sprzątałyśmy to razem ;) Dałam pudełko, powiedziałam, że to jest pudełko skarbów i zbierałyśmy ten papier :D
    - rzucanie piłek do miski
    - rysowałyśmy duuuużego bałwana na arkuszu (rolka papieru z ikea ;). Przyklejałyśmy go do drzwi i doklejałam mu 'brzuch' z małego worka na śmieci i rzucałyśmy śnieżkami piłkowymi w tego bałwana,a Zu do 'brzucha' wkładała mu śnieżki - piłki.
    - nie wiem, czy masz zestaw obiadowy z ikea, dla dzieci ;)? Ten kolorowy? Też wykorzystywałam go do zabawy - ustawiałyśmy talerz, na to miseczka, kubek i sztućce.
    - lubiła też zabawę w czary mary. Pod jeden z trzech jednorazowych kubeczków wkładałam cokolwiek (u nas to było zwykle jakieś zwierzątka) i pokazywałam jej pod który kubeczek go chowam. Później robiąc czary mary zmieniałam kolejność dwóch z nich (robiłam to wolno, żeby wzrokiem śledziła kubek, pod którym było zwierzątko). No i ona miała zgadnąć, gdzie teraz jest zwierzątko ;)
    - nie wiem, jak z mową u Krzyśka, ale ze zwierzątkami bawiłyśmy się też tak, że ustawiałam kilka zwierząt w rządku (zwykle 3) i zakrywałam pieluszką tetrową i zabierałam jedno zwierzątko, a Zu zgadywała, które schowałam ;) Jak nie potrafiła, to pokazywałam jej np.tylko ogon/łapę/pysk itd.
    - wszelkie zabawy paluszkowe - np.wiewióreczka mała.
    -polecam też grę memory - bawiłyśmy się tym na swoich zasadach-i wszystkie części gry były odwrócone i szukałyśmy takich samych puzzli ;)

    ---
    Nie znam Ciebie zbyt dobrze, więc też ciężko mi ocenić, jakie zabawy preferujesz, ale te, które wymieniłam, pomogły nam przetrwać zimę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jaaa, jesteś prawdziwą skarbnicą pomysłów, aż mam ochotę skasować ten mój nudny post :). Naprawdę świetne wydają mi się Twoje pomysły. Na pewno już dzisiaj coś wypróbujemy! Nic dziwnego, że Zu jest taka madra skoro tak mądrze ja wychowujesz. I uwierz nie kokietuję tym stwierdzeniem, naprawdę myślę, że jestem super mamą! A inne czytelniczki też na pewno skorzystają z Twoich pomysłów. P.S. Ryżu, makaronu niestety nie zniosę na razie, próbowaliśmy raz, za dużo nerwów mnie to kosztuje ;) ale reszta jak najbardziej! P.S. A może też pomyślisz o swoim blogu? Z Twoim podejściem i kreatywnością na pewno znaleźli by się odbiorcy! :)

      Usuń
    2. Zawstydziłaś mnie ;)
      Dziękuje za miłe słowa. Uwierz, że do super mamy brakuje mi sporo ;) Ale każdego dnia uczę się, by być lepszą, niż dnia poprzedniego. ;)
      ----
      O blogu nie myślałam i raczej to nie dla mnie... ;)

      Usuń
  2. O kurcze, widze, ze mojej poprzedniczki niezla kreatywna mama. Chyba bede musiala sciagnac kilka pomyslow na zimowe popoludnia i sezon chorobowy. Dorzucilabym ciastoline - u nas sie sprawdzila - mamy ciastoline samorobna, walek do ciasta i zwykle foremki do ciastek a syn zajety na pol dnia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za podpowiedź z ciastoliną, wpisuję zaraz na listę prezentów na Mikołajki :)

      Usuń
    2. Odradzam ciastolinę smiki. Twarda, jak skała. Kids dough fajnie się sprawdza i cena ok ;)

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz, każdy niezmiernie mnie cieszy :).