środa, 20 maja 2015

Siła

   Po raz kolejny przekonałam się, że sama nic nie zrobię, nie uradzę. Że moja- nasza siła jest w Naszej trójce. W Naszej rodzinie, w Naszej więzi. Że przede wszystkim uszanowanie wzajemnych potrzeb i szczera rozmowa procentują na przyszłość.
Od półtora tygodnia jestem już "niekarmiąca". Odnieśliśmy sukces (tak myślę) i bez większych przeszkód zakończyliśmy Naszą drogę mleczną. Nie było scen rozpaczy, łez, tęsknoty, może chwilka mojego zwątpienia w słuszność decyzji, ale szybko rozwiana. I wierzę w to co napisała kiedyś Hafija, że karmienie piersią to sprawa mamy i dziecka i jeśli któreś z tej dwójki chce już "wysiadać", tzn, że drugie musi to uszanować. Nikt- ani dziecko, ani mama nie może czuć się do czegoś zmuszana. I u Nas właśnie nadszedł ten moment, kiedy to ja chciałam już końca i bardzo go wyczekiwałam. A Krzyś po raz kolejny zaskoczył mnie swoją już dojrzałością i rozumowaniem, i zgodził się na moje warunki :). Zaakceptował moją decyzje z pełnym zrozumieniem. Dziękuję mu bardzo za to.

Ale, ale! Żeby nie było, że to takie "hop- siup", to muszę tu zaznaczyć, że wszystko tak ładnie poszło tylko i wyłącznie dzięki pomocy Macieja. Bez Niego nie dalibyśmy rady. Wspierał mnie, rekompensował Krzysiowi brak bliskości z mamą, pomagał jak tylko mógł, aby cały ten proces- nie łatwy przecież- nie był dla Nas przeżyciem traumatycznym, a po prostu kolejnym etapem w życiu Krzysia, jak i Naszym.

No i nie trwało to dzień, ani dwa, bo od kiedy wróciłam do pracy karmienie bardzo ograniczyłam- najpierw do 2 razy na dobę, następnie do tylko 1 razu. Po prostu tak układał Nam się dzień, że nie było większej potrzeby tego zmieniać. I kiedy już kompletnie wykluczyliśmy kp w ciągu dnia, to na tapecie zostało to najtrudniejsze- kp nocne i do usypiania. Ale, że wcześniej przez tydzień to Maciej wieczorem usypiał Krzysia i w nocy to on do niego wstawał, to moje kolejne kroki w temacie odstawiania były już o wiele prostsze. Moje dziecko kompletnie mnie zaskoczyło, byłam przygotowana na dziką furię, a Krzyś po prostu, bez żalu położyło się koło mnie i zasnął z misiem w rączce. To co czułam, kiedy przypatrywałam się jakby z boku tej scenie, jest nie do opisania. Nie wierzyłam w to co widzę. Nie wierzyłam, że moje dziecko już jest na tyle duże, aby nie musieć zasypiać w moich objęciach. Wzruszyła mnie bardzo ta scena. Krzyś jest już chłopcem. Nie dzidziusiem, niemowlakiem, bobasem. Tylko chłopcem, prawie 2- letnim ze swoim zdaniem na każdy temat.

Oczywiście jestem wielką entuzjastką długiego kp, szerzenia jak największemu gronu wiedzy na temat laktacji. Zawsze, kiedy będzie taka potrzeba, będę obalać wszelkie mity na temat karmienia i wspierać mamy karmiące, ale moja przygoda z karmieniem piersią na ten moment się kończy. Jestem przekonana, że moje mleko miało ogromny wpływ na rozwój Krzysia, na naszą więź, na jego i moje zdrowie fizyczne jak i psychiczne i chyba tylko dzięki karmieniu piersią uniknęłam prawdziwej depresji poporodowej. Nie mogłam sobie wymarzyć lepszego początku jak i końca drogi mlecznej. 


I życzę każdej z mam i każdemu dziecku tak dużo przyjemności, miłości i zdrowotnych korzyści jakie było Nam dane doświadczyć dzięki karmieniu piersią. :)


Pozdrawiam,
Natalia :)

3 komentarze:

Dziękuję za odwiedziny i komentarz, każdy niezmiernie mnie cieszy :).