piątek, 2 stycznia 2015

Sylwester z trójką i ulubione świąteczne prezenty (rodziców ;)).

   I już po całym zamieszaniu. I to już chyba co roku tak będzie, że dopadnie mnie w pewnym momencie swego rodzaju przedświąteczna gorączka, tylko po to, żeby się nakręcić i, żeby w mgnieniu oka święta minęły nie wiadomo kiedy? Potem, wiadomo-Sylwester, Nowy Rok i wracamy do rzeczywistości.
W tym roku, zresztą jak od lat paru, Sylwestra spędziliśmy w domu, aczkolwiek tegoroczne żegnanie roku było trochę inne niż te poprzednie. Bo w towarzystwie trójki dzieci :). Naszego osobistego Syna, oraz dwóch kuzynek Macieja (2,5 i 9 lat). Było wesoło i inaczej niż zwykle, ale przede wszystkim wesoło :). Najbardziej podobało się oczywiście Krzyśkowi i był tak wymęczony wieczornymi harcami, że ani nie drgnął, kiedy pod oknami strzelano petardami. 

Trójka dzieci to zupełnie co innego niż jedno dziecko i choć było mi dane być opiekunem trójki tylko przez dobę, to jestem skłonna zaryzykować stwierdzeniem, że im więcej dzieci, tym mnie jest z nimi zamieszania. Są na tyle zaaferowane swoją obecnością, że dorosła osoba, czy to mama, czy to tata są im potrzebni jedynie do tak prozaicznych spraw jak jedzenia, siku, kupa, przebrać, ubrać, wykąpać. Wiadomo- kiedy dziecko jest jedno, również to wszystko przy nim robimy, ale oprócz tego robimy też milion innych rzeczy, np.: bawimy się z nim, czytamy mu, układamy klocki, śpiewamy, lulamy, itp. A kiedy dzieci jest dwoje i więcej, dodatkowo w podobnym wieku, to staje się coś wprost "magicznego", a mianowicie "dziecka nie ma!". Dzieciaczki bawią się razem, razem broją, obserwują siebie nawzajem, ale nie są absolutnie zainteresowane osobą dorosłą.

Byliśmy z Maciejem przygotowani na prawdziwy Armagedon, a w pewnym momencie nie wiedzieliśmy co mamy ze sobą zrobić :). Dzieciaki tak zajęły się sobą i wspólną zabawą, że oprócz kolacji i kąpieli nie musieliśmy z nimi robić nic. 

To są takie moje luźne spostrzeżenia, ale też kolejny powód, dla którego chciałabym mieć dużo dzieci :). Albo inaczej- kolejny dowód na to, że posiadanie "dużej" ilości dzieci nie jest niczym strasznym. O! I tyle :).


Ale nie tylko o Sylwestrze chciałam pisać. Chciałabym bym Wam pokazać kilka nowości, które zamieszkały u Nas w domu po świętach. A którymi (tak mi się wydaje) warto się podzielić z szerszym gronem. Może znajdziecie wśród nich coś dla siebie, a właściwie dla swoich dzieci.


Naszym faworytem jest swego rodzaju układanka, puzzle, czy coś w tym rodzaju. "Korek", bo o nim mowa jest na pierwszy rzut oka zabawką bardzo prostą, ale w swojej prostocie uważam, że genialną.




"Korek" to zestaw ilustrowanych kart przedstawiających przeróżnych uczestników ruchu drogowego. Od autobusu, po taksówkę, a nawet dziurę w drodze :). 



Oprócz zabawnych i jedynych w swoim rodzaju ilustracji na odwrocie planszy znajdują się nazwy narysowanych obiektów zapisanych w sylabach, co ułatwia dzieciom naukę czytania.




"Korek", którego autorem jest Jan Bajtlik (wyd. Dwie Siostry) można zamówić na stronie internetowej księgarni Bookarest. A dokładnie TU. Polecam! :)




Wielkoformatowe, obrazkowe książki z twardego kartonu to coś, co bardzo lubimy z Maciejem :). Nie nadwyrężamy gardła, bo akcja książki toczy się sama i za każdym razem inaczej. A Krzyśka pochłaniają na dłuższą chwilę :). 
"Auta"/ "Na budowie", to książki autorstwa Stephan'a Lomp'a (wyd. Babaryba), a zamówić można je np. TU.



"Opowieść o gwiazdce z nieba" to książka, której bohaterem może być każde dziecko. Napisana została z myślą o dzieciach małych i większych. Zarówno dla chłopców jak i dla dziewczynek. Zamówić można ją o TUTAJ.




Puzzle CzuCzu to śliczne, kolorowe obrazki, które mogą złożyć najmniejsze rączki :). Puzzle są duże i sztywne. Świetnie nadają się do pierwszych prób układania ilustracji. A to LINK do puzzli, które dostał Krzyś.





A na koniec zostawiłam coś co cieszy moje oko najbardziej ze wszystkich nowych nabytków :). A mianowicie drewniany warsztat z Ikei :). 




Jest prosty, bez zbędnych udziwnień, ale w swej prostocie piękny :). Drewniane zabawki są moją obsesją, wszelki nadmiar plastiku nie jest mile widziany przez moje oko. A drewniane zabawki z Ikei to 100% tego czego szukam właśnie wśród zabawek. Proste, ale funkcjonalne. Spełnia swoje zadanie, a do tego wygląda :).



W zestawie dostajemy warsztat i jeden składany samochód. Dodatkowo można dokupić pozostałe trzy auta. Link do warsztatu TU. A link do aut TU.




Wiadomo, nic nie zastąpi dziecku czasu z rodzicem, dlatego też fajnie jest, kiedy zabawa z dzieckiem Nas nie męczy, a żeby nas nie męczyła zabawki i inne dziecięce gadżety muszą podobać się nie tylko dzieciom, ale ich rodzicom również ;).


A jak jest u Was? Macie swoje ulubione zabawki? Czy raczej jest to Wam obojętne, byleby dziecko miało się czym bawić?


Pozdrawiam,
Natalia :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny i komentarz, każdy niezmiernie mnie cieszy :).