poniedziałek, 24 listopada 2014

Projekt P i wolne przemyślenia.

   Wrzucę parę fotek dzisiaj, żeby pamiątka została po tym miłym tygodniu, ale wiele ich nie ma, bo zazwyczaj tak to jest, że jak miło się spędza czas to zapomina się o czymś tak prozaicznym jak pstrykanie zdjęć. Co nie zmienia faktu, że ćwiczę, próbuję wyrobić w sobie ten nawyk, aby jednak o fotkach pamiętać, bo nie ma nic milszego jak wspominanie oglądając poszczególne kadry.


W tym tygodniu miałam aż 2(!) okazje do "odsapnięcia" sobie od Krzyśka na parę chwil. W środę wybrałam się z moimi włosami do fryzjera, które nie widziały go już baaardzo długo, a w niedziele zrobiliśmy sobie z Maciejem samotny wypad na szoping. Szoping ściśle mój, bo przecież musiałam wykorzystać urodzinowy budżet ;), ale Maciej bardzo chętnie się ze mną na niego wybrał. Szczególnie, że raczej nigdy zakupów bez Krzycha nie robimy, a zakupy bez Krzycha to zdecydowanie coś innego niż zakupy z Krzychem ;).
Oczywiście z tych dwóch moich wypadów fotek nie ma, bo tak się tym swoim "czasem bez dziecka" delektowałam, że na śmierć o zdjęciach zapomniałam ;) (nie czuję, że rymuję ;)). Ale nieważne, ważne, że było spoko! :)

Był też urodzin ciąg dalszy, gości ciąg dalszy, prezentów ciąg dalszy. I tak sobie myślę, że mam teraz taki czas, że chyba bym tak mogła co tydzień :). Fajnie było :).


Ale, ale! Wracając do naszego bezdzietnego wypadu na zakupy, to muszę Wam się przyznać do czegoś. Jestem wyrodna matka! ;). Pochłonięta zakupami dla siebie zupełnie zapomniałam o tym, że przecież dziecko butów na zimę jeszcze nie ma, choć w domu jeszcze o tym nadawałam i nadawałam w kółko, a po nocy spać nie mogłam z tego powodu. Co nie zmienia faktu, że na zakupach jednak wyleciało mi to z głowy. Na szczęście na posterunku stał mąż- głowa rodziny, doprowadził mnie do porządku i udało Nam się te buty dla Kisiaczka kupić, i to bez Kisiaczka na miejscu ;). I pasują i wszelkie moje wymagania spełniają ;P. Czyli mamy kolejny dowód na to, że zakupy bez dziecka są o wiele bardziej owocne niż te z. :)

Wracając jednak do wyrodnej matki, to muszę szczerze przyznać, że czekałam na tą niedziele, Maciej niby też, ale to on musiał się dwa razy pożegnać z synem przed wypadem. To on gadał cały czas o Krzyśku, to on pamiętał o butach dla Niego i to on ciagnął do domu już po 2,5 godziny... Na pierwszy rzut oka widać kto czuje przesyt opieką nad dzieckiem, a kto nie... Albo kto woli zakupy^^. 



Dopiero na zdjęciach widzę jakie Krzyś ma błękitne oczy :)

Wypad z tatą. Ja bym się cykor pewnie nie odważyła na to ;P

Odwiedziny gości :)

Czy jest na świecie zapach, który kojarzy się z domowym ciepłem i rodzinną atmosferą bardziej niż zapach rosołu? :)

Tak mniej więcej, od jakiegoś czasu wyglądają u Nas śniadania...

Kolejny prezent. Ważny prezent, od ważnych osób :).


Równy miesiąc został do Wigilii, a my wczoraj wracając do domu słuchaliśmy tej piosenki:



I przepadłam ;). Już chcę święta!!!! Chyba nie ma w ciągu roku czasu, który tak bardzo nam uświadamia jak ważna jest rodzina... :)



Pozdrawiam,
Natalia :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny i komentarz, każdy niezmiernie mnie cieszy :).