piątek, 3 października 2014

Nadzieja matką głupich, ale umiera ostatnia

   Tak mówią. Że jest matką głupich. A ja wczoraj znów miałam nadzieję. Wszystko przemawiało za. Mój gorszy nastrój, ból przy karmieniu, ogromny apetyt.



Jednak nie. Tylko jedna. Pomyłka.


I smutek mnie dopadł, ale na szczęście Krzysiek nie pozwala mi się długo martwić. Zaraz trzeba się bawić, coś robić, iść, biec. Nie ma czasu na smutki. I dobrze.


Wiem, że przyjdzie na to czas. Wiem, że kiedy w końcu się doczekam, będzie to najodpowiedniejsza chwila. Wierzę w boski plan. Więc spokojnie czekam. 


Owszem są słabsze momenty, kiedy wydaje mi się, że to już tak długo, ale wtedy przychodzi Maciej i tłumaczy, rozmawia, pociesza, przytula.


A ja sobie już wyobrażam jak to będzie. Jak dużo będzie miłości. Pięknie!


Bo wierzę w boski plan.



Pozdrawiam,
Natalia :)

4 komentarze:

  1. Przytulam wirtualnie...
    Bo wiem, jak to jest stracić nadzieję...ale jest tak, jak piszesz. Nic nie dzieje się bez przyczyny...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak sobie mówię- Nic nie dzieje się bez przyczyny :)

      Usuń
  2. Nie wiedziałam co napisać. Dzisiaj też nie wiem.
    Kochana, w zupełności rozumiem, wszak byłam w tej samej sytuacji. Ciągle trzymam kciuki, wiem, że w końcu się uda. Nam się udało po totalnym odpuszczeniu - przestałam udawać, że nie liczę na dwie kreseczki, po prostu przyjęłam ich brak. I kupiłam spodnie do biegania... Nie użyłam, bo Truskaweczka zamieszkała we mnie.
    Nie smuć się, ściskam serdecznie:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bo w sumie co tu napisać? :) Wiem, że się doczekam :). A teraz będę miała po prostu więcej czasu tylko dla Krzysia- są dobre strony każdej sytuacji :).

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz, każdy niezmiernie mnie cieszy :).