poniedziałek, 27 października 2014

Co Nam dało/daje kp?

   Tak, karmimy się nadal. Już 16 miesięcy. Kiedy chodziłam w ciąży założyłam sobie plan, że karmić będę do roku. Ha ha! Dobre sobie. Nie wiem jak ja sobie to wyobrażałam, że co? Dziecko będzie piło, piło i nagle po roku bach! I koniec. Sama nie wiem.

Nasze kp było od samego początku dosyć udane. Owszem, były kolki i płacz, zarówno Krzyśka jak i mój, ale dziś, kiedy się nad tym zastanawiam, to z samym karmieniem problemów nie mieliśmy. Były też chwile zwątpienia, czy ciągnąć to dalej czy nie? Były nieudolne próby "odstawiania", które kończyły się praktycznie na samym myśleniu, bo w praktyce coś mi nie pozwalało tego zrobić. Aż w końcu wzięłam się za "edukację" w temacie, uświadomiłam sobie parę spraw i przyjęłam po prostu to co jest za coś dobrego, najlepszego dla Nas. Dla mnie i dla Krzysia. Ale też dla Macieja. Dla Naszej rodziny.

Ten wpis miał mieć formę przemyśleń właśnie o kp, o długim kp, wszak takie chyba ma u Nas miejsce, ale im dłużej zastanawiałam się nad tym co dziś napiszę tym bardziej stwierdzałam, że chyba forma subiektywnych odczuć i właśnie przemyśleń może nie do końca do wszystkich przemówić. Trudno czasami jest przekazać słowem pisanym co Nam w duszy i sercu gra. Dlatego trochę przekornie i żartobliwie zrobię po prostu listę. Listę, która wydaje mi się, że będzie przemawiać tylko za :).

A więc, co Nam dało/daje kp:

  • Krzyś ma 16 miesięcy i od kiedy się urodził nie miał nawet kataru. Oczywiście nie wiem jak by to wyglądało gdybym podawała mu mm, ale wierzę w to, że właśnie kp jest tarczą obronną Krzysia przed wszelkimi infekcjami.
  • Dietę rozszerzaliśmy dopiero po 6 miesiącu, przez pierwsze pół roku tylko mleczko. I od pierwszego kęsa nowych potraw nie było żadnych reakcji alergicznych u Krzysia. Myślę, że to również zasługa kp.
  • No cóż, napiszę wprost- jestem idealnym przykładem na tzw. niepłodność laktacyjną :). W dzisiejszych czasach wiemy, że nie możemy tej metody traktować jako skuteczną metodę antykoncepcyjną, ale akurat u Nas sprawdza się idealnie, co nie ukrywam, wcale mnie tak bardzo nie cieszy :).
  • Nie jestem w stanie tego policzyć, bo nie wiem jak wygląda w praktyce ilość wypijanego przez dziecko mm, ale jestem pewna, że kwota, którą przeznaczylibyśmy do dnia dzisiejszego na mm, jeśli Krzyś by takowe pił, byłaby spora, a nawet ogromna! Zaoszczędziliśmy chociażby na pieluszki :)
  • Synek zasypia przy piersi, po prostu ssie, ssie aż zaśnie i dzięki temu jeśli nadchodzi pora snu ten cały wieczorny rytuał odbywa się bez krzyków, ryków, niepotrzebnych łez, itd. A wiem, że niektóre dzieci toczą niezłe wojenki przed zaśnięciem :)
  • Podawałam Krzysiowi smoczek- uspokajacz od samego początku, bo chyba wszyscy wiecie, że płacz u Nas był prawie całą dobę w pierwszych miesiącach. Krzyś nie był jakimś wielkim amatorem smoczka, ale to głównie dzięki kp odsmoczkował się zupełnie parę miesięcy temu. Problem ze smoczkiem mamy z głowy :)
  • Są dzieci, które w wieku Krzyśka nie jedzą już w nocy, po umyciu zębów, ale są również takie, które to robią i do tych własnie należy mój syn :) Ale dzięki temu, że pije On moje mleko nie muszę się martwić, że nocne jedzenie źle wpłynie na jego ząbki. W końcu mleko z piersi zapobiega próchnicy u dzieciaczków :).
Tak na szybko to chyba wszystko, oczywiście są również bardziej emocjonalne dla Nas dobre strony kp, ale chciałam dziś podejść do tematu bardziej praktycznie. Może pomoże to jakiejś przyszłej mamie, która ma wątpliwości co do karmienia piersią, albo przekona to którąś z Was, aby jeszcze nie kończyć przygody z kp. 


A Wy, inne mamy karmiące, znacie jeszcze jakieś dobre, praktyczne strony kp? :)



Pozdrawiam,
Natalia :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny i komentarz, każdy niezmiernie mnie cieszy :).