niedziela, 3 sierpnia 2014

Od weekendu do weekendu.

   I po niedzieli... Czy Wam też tak szybko mijają weekendy?! Cały tydzień czekam na tą chwilę, i ani się nie obejrzę, a już jest po niej, ehh... 


Mój mąż bardzo dużo pracuje, wiadomo- czasy są takie, że każdy grosz się przydaje. Pracuje na zmiany i albo wstaje bardzo wcześnie, albo wraca bardzo późno. Dodatkowo czasami pracuje w soboty i zostaje po godzinach. Jedyny dzień, w którym mam pewność, że będziemy mieć się "dla siebie" to niedziela.
I w taką niedziele zazwyczaj mamy milion misji do wypełnienia. A to jakieś urodziny, a to imieniny, lub inna uroczystość. Zakupy, spotkania, itp. I kiedy przychodzi w końcu taki dzień w którym nie musimy nic, staram się jak najwięcej z niego czerpać. 

Nie męczy mnie tak bardzo pobudka o 6.00, kiedy to jakaś mała stópka ląduje na mojej twarzy. Cieszę się wspólnym śniadaniem, celebruję je ile mogę. Nawet twarożek w uszach Krzyśka mi wtedy nie przeszkadza. Możemy tak siedzieć godzinami i podrzucać synkowi piłkę i śmiać się razem z nim w głos. Iść na wspólny spacer i 10 metrów pokonywać w 30 minut, bo każdy kamyk, każde źdźbło trawy jest warte uwagi. Obserwujemy na placu jak tarza się w piachu. Jak zaczepia inne dzieciaki. Tulimy to małe ciałko, kiedy potknie się i zedrze kolanko. 
Możemy w taki dzień pojechać do dziadków, rozstawić basen. Krzysiek je kilogramy babcinego placka, a my cieszymy się chwilą wytchnienia. 
Kładziemy się spać później niż zwykle i wstajemy też później. 
I tak by mógł wyglądać każdy dzień, tylko czy wtedy tak bardzo doceniałabym te dni?
  


I tak żyjemy od weekendu do weekendu, a reszta tygodnia ucieka mi gdzieś przez palce, jakby jej w ogóle nie było...

Czy Wy też tak czekacie na weekend? Też celebrujecie wtedy wspólne chwile? 

Pozdrawiam,
Natalia :)

4 komentarze:

  1. Mam podobne odczucia. Z tą różnicą, że mąż często w niedziele ma służby. Ponadto bardzo często wyjeżdża na kilkutygodniowe szkolenia. Ale też zawsze czekam na weekend z utęsknieniem. I też celebrujemy każdą chwilę razem. W tą niedzielę mieliśmy wojnę na wodę w ogrodzie (właśnie próbuje spłodzić jakiś mądry tekst przy tej okazji, ale chyba wrzucę jedynie fotki ;-) ), a resztę planów pokrzyżowała nam burza. Jak się okazało nic nie robienie też może być super. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nas całe szczęście burza ominęła, ale już odliczam dni do następnego weekendu :)

      Usuń
  2. My też żyjemy od weekendu do weekendu. Niedziela - jedyny dzień, kiedy mąż jest w domu..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli podzielasz mój los :). Ale sama przyznasz, że człowiek czeka na tą niedzielę jak na nic innego :).

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz, każdy niezmiernie mnie cieszy :).