Zastanawiam się nad rozwiązaniem, a właściwie nad "planem B", jeśli jednak sprawy nie potoczą się tak jakbym chciała najbardziej.
Radości jednak nie tracę, bo mam wsparcie, a to najważniejsze.
Wczoraj mój syn pokazał mi się z tej delikatnej strony. Z tej, z której w sumie dotychczas Go nie znałam, bo zazwyczaj wszędzie Go pełno. Cały czas w ruchu, bez wytchnienia. A wczoraj był "innym dzieckiem". Dał mi przeczekać okropny ból głowy. Leżał ze mną pół dnia w łóżku i się po prostu bawił. Chyba czuł, że coś jest nie tak, bo nie wymagał ode mnie zbyt wiele. I jak tu nie wierzyć w to, że dzieci naprawdę bardzo wiele rozumieją i wystarczy podchodzić do nich na co dzień z należytym szacunkiem, a one odwzajemnią nam się tym samym.
Odbił sobie co prawda tą moją wczorajszą niedyspozycję w nocy, przy piersi. No, ale co tam, niech ma! ;)
Przed Nami weekend bez Macieja, bo niestety czasami i w weekend trzeba pracować. Ale nie marudzę, bo wiem, że Jemu to jeszcze bardziej nie na rękę niż mi.
Lecę do kawy i książki, póki Książę jeszcze śpi, a później ruszamy znowu łapać promyki tego pięknego, jesiennego słońca. Radzę Wam to samo, bo już niedługo na pewno dopadnie Nas jesienne przesilenie, depresje, itp.
P.S. Dzisiaj, ale się naśmiałam na spacerze- chwyciłam piękny żółty liść z trawnika i chciałam podać go Krzysiowi, a Syn mój zrobił krzywą minę, powiedział coś na kształt "ble" i wyrzucił go z mojej dłoni :). Aż było widać po jego minie, że brzydzi się tego liścia po protu ;). Taki delikatny! ;).
Pozdrawiam,
Natalia :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny i komentarz, każdy niezmiernie mnie cieszy :).