Nasze kp było od samego początku dosyć udane. Owszem, były kolki i płacz, zarówno Krzyśka jak i mój, ale dziś, kiedy się nad tym zastanawiam, to z samym karmieniem problemów nie mieliśmy. Były też chwile zwątpienia, czy ciągnąć to dalej czy nie? Były nieudolne próby "odstawiania", które kończyły się praktycznie na samym myśleniu, bo w praktyce coś mi nie pozwalało tego zrobić. Aż w końcu wzięłam się za "edukację" w temacie, uświadomiłam sobie parę spraw i przyjęłam po prostu to co jest za coś dobrego, najlepszego dla Nas. Dla mnie i dla Krzysia. Ale też dla Macieja. Dla Naszej rodziny.
Ten wpis miał mieć formę przemyśleń właśnie o kp, o długim kp, wszak takie chyba ma u Nas miejsce, ale im dłużej zastanawiałam się nad tym co dziś napiszę tym bardziej stwierdzałam, że chyba forma subiektywnych odczuć i właśnie przemyśleń może nie do końca do wszystkich przemówić. Trudno czasami jest przekazać słowem pisanym co Nam w duszy i sercu gra. Dlatego trochę przekornie i żartobliwie zrobię po prostu listę. Listę, która wydaje mi się, że będzie przemawiać tylko za :).
A więc, co Nam dało/daje kp:
- Krzyś ma 16 miesięcy i od kiedy się urodził nie miał nawet kataru. Oczywiście nie wiem jak by to wyglądało gdybym podawała mu mm, ale wierzę w to, że właśnie kp jest tarczą obronną Krzysia przed wszelkimi infekcjami.
- Dietę rozszerzaliśmy dopiero po 6 miesiącu, przez pierwsze pół roku tylko mleczko. I od pierwszego kęsa nowych potraw nie było żadnych reakcji alergicznych u Krzysia. Myślę, że to również zasługa kp.
- No cóż, napiszę wprost- jestem idealnym przykładem na tzw. niepłodność laktacyjną :). W dzisiejszych czasach wiemy, że nie możemy tej metody traktować jako skuteczną metodę antykoncepcyjną, ale akurat u Nas sprawdza się idealnie, co nie ukrywam, wcale mnie tak bardzo nie cieszy :).
- Nie jestem w stanie tego policzyć, bo nie wiem jak wygląda w praktyce ilość wypijanego przez dziecko mm, ale jestem pewna, że kwota, którą przeznaczylibyśmy do dnia dzisiejszego na mm, jeśli Krzyś by takowe pił, byłaby spora, a nawet ogromna! Zaoszczędziliśmy chociażby na pieluszki :)
- Synek zasypia przy piersi, po prostu ssie, ssie aż zaśnie i dzięki temu jeśli nadchodzi pora snu ten cały wieczorny rytuał odbywa się bez krzyków, ryków, niepotrzebnych łez, itd. A wiem, że niektóre dzieci toczą niezłe wojenki przed zaśnięciem :)
- Podawałam Krzysiowi smoczek- uspokajacz od samego początku, bo chyba wszyscy wiecie, że płacz u Nas był prawie całą dobę w pierwszych miesiącach. Krzyś nie był jakimś wielkim amatorem smoczka, ale to głównie dzięki kp odsmoczkował się zupełnie parę miesięcy temu. Problem ze smoczkiem mamy z głowy :)
- Są dzieci, które w wieku Krzyśka nie jedzą już w nocy, po umyciu zębów, ale są również takie, które to robią i do tych własnie należy mój syn :) Ale dzięki temu, że pije On moje mleko nie muszę się martwić, że nocne jedzenie źle wpłynie na jego ząbki. W końcu mleko z piersi zapobiega próchnicy u dzieciaczków :).
A Wy, inne mamy karmiące, znacie jeszcze jakieś dobre, praktyczne strony kp? :)
Pozdrawiam,
Natalia :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny i komentarz, każdy niezmiernie mnie cieszy :).