Tyle, że to boli i tak jak napisałam- niepotrzebnie siedzi w głowie. Czuję zwyczajny niesmak i ... złość. Tak, po prostu czuję złość. I zupełnie niepotrzebnie pielęgnuję w sobie to uczucie. Bo zatruwa mnie od środka. Nie chcę tego czuć, ale jak mam to zrobić?
Mam zapomnieć? Udawać, że nic się nie stało? Udawać, że wszystko jest ok? Nie potrafię tak...
Mam zacząć temat, zapytać dlaczego? Wypomnieć błędy. Uświadomić winnego, że jest winnym... Nie widzę sensu w tym sposobie. Bo nie wierzę, że to coś zmieni.
Czyli co? Mam tak żyć, z tymi myślami, z tą świadomością, że ktoś kogo darzyłam sympatią, zaufaniem, a nawet czasami miłością był w stanie mnie tak zawieść?
Jak radzić sobie z rozczarowaniami? Jak wyrzucać z głowy te złe myśli? Jak zapomnieć o krzywdzie jaką mi wyrządzono?
Wystarczy spojrzeć w te niewinne oczy. Na istotę, która nie wie jeszcze co to kłamstwo, zdrada, rozczarowanie drugim człowiekiem.
On żyje w przeświadczeniu, że bliskie mu osoby nigdy go nie skrzywdzą. Ufa Nam bezgranicznie.
I oby nigdy nie miał okazji przekonać się, że to nieprawda...
Pozdrawiam,
Natalia.
Czasami nie ma dobrych rozwiązań. Nie wiadomo co zrobić i mówić i nie mówić. Z doświadczenia wiem, że czas wszystko dystansuje.
OdpowiedzUsuńCiągle ucze sie czekać na czas, a nie ciągle z siebie wrzucać złości.
To i ja skorzystam z Twojego doświadczenia, bo i po co mam się na swoich błędach uczyć, kiedy może ich być mniej... :)
OdpowiedzUsuńHehe :*
OdpowiedzUsuń